Wspomnienie o Joannie Wolf-Szczerbie

25 lutego na cmentarzu zakopiańskim pożegnaliśmy naszą koleżankę Joannę Wolf-Szczerbę. Pogoda okazała się łaskawa, widać było ośnieżone Tatry, które tak kochała.

Myślimy, że ukażą się wspomnienia, opisujące Jej osiągnięcia sportowe. Joannę najlepiej pamiętamy, z okresu, kiedy właśnie przestała się aktywnie wspinać.

Wiosną 1993 roku dostaliśmy propozycję z Teatru Studio budowy ścianki wspinaczkowej na potrzeby spektaklu „Ofiary obowiązku” Eugène Ionesco w reżyserii Ewy Bułhak z iście zwariowaną scenografią Jerzego Grzegorzewskiego. Spektakl odbywał się w korytarzu technicznym teatru. Zaproponowaliśmy Joannie uczestnictwo w pracach. Poszło nam świetnie, ale okazało się, że nie ma chętnych aktorów do „grania” wspinaczki. Zaproponowano nam uczestnictwa w sztuce. Zgodziliśmy się bardzo chętnie i przeżyliśmy prawie czteroletnią przygodę teatralną. Znaliśmy cały tekst sztuki, z napięciem i niepokojem czekaliśmy na słowa Piotra Bajora rozpoczynające spektakl „Pani dozorczyni…. pani dozorczyni!!”. Potem z większym jeszcze napięciem i tremą czekaliśmy na swoją scenę.

Joanna wspinała się ubrana w szary prochowiec i kapelusz. Dochodziła do ukrytego balkoniku i tam przebierała się w męski, bufiasty XVIII strój, zakładała perukę z lokami i jako Komedia Francuska zjeżdżała na tron ustawiony tuż przed publicznością.

Dzięki domowej atmosferze stworzonej przez aktorów i pracowników Teatru Studio, nie czuliśmy się tam jako goście, ale jako jedni z nich. Joanna często przychodziła ze swoją córką Helenką, która w czasie sztuki bawiła się za kulisami. Po spektaklach cała ekipa aktorska spotykała się w teatralnej kafejce. Opowiadaliśmy sobie o wpadkach i fajnych chwilach skończonego przedstawienia. Wychodząc, wszyscy czekaliśmy w napięciu czy odpali Skoda 105, którą Joanna często przyjeżdżała.

W pamięci mamy uśmiechniętą twarz Joanny i machanie ręką na pożegnanie.

Na tylnym siedzeniu spała Helenka.

Do zobaczenia na następnym spektaklu.

Mirka i Jacek Patrzykontowie.