Koshmar w Bułgarii 2 – decydujące starcie…

Lato tego roku w Bułgarii było potwornie gorące. Temperatury w cieniu przekraczały 40 stopni. W takim upale nie dało się nic robić. Zmusiło nas to z Pawłem Jarosiewiczem do działania w wyższych partiach gór i pod ziemią.
Powstały dwa highliny w jaskini Prochodna „Oczi cziornyje” – 27 m http://www.youtube.com/watch?v=SdCXq_an_I0 i „Crazy Caveman” – 37m http://www.youtube.com/watch?v=mWBF_Z6rNYI i jeden w górach Stara Planina „Hubavec” – 42m. http://www.youtube.com/watch?v=FIaWk3Zmvw8
Mimo, że wszystkie trzy są zjawiskowe, a „Hubavec” okazał się bardzo trudny w realizacji, po powrocie do Polski czułem pewien niedosyt i ponownie we wrześniu postanowiłem wrócić do Bułgarii. W pierwszej kolejności udałem się na moją nową miejscówkę w okolicach miasta Plovdiv, gdzie obiłem i przeszedłem cztery nowe highliny: „Pugio” – 37m, „Gladius” – 40m, „Spatha” – 43m i „Centuria” – 51 m. Centuria jest też moją pierwszą „50”.http://www.youtube.com/watch?v=SeryoDwLdg4
Zachęcony sukcesem stawiam sobie za cel zeszłoroczny bardzo eksponowany i dziewiczy 54 m projekt – „Gangrena”. Sprzęt ze względu na ilość muszę wnosić na dwa razy, co jest bardzo męczące. Realizacja całości zajmuję mi całe 3 dni. Można powiedzieć, że „Gangrena” to już highline przez duże „H” Długi, wysoki i straszny. 🙂 W jednej z prób odpadam na samej końcówce dotkliwie obijając sobie żebra i kolana. Korzystając z faktu, że póki człowiek rozgrzany to kontuzje mniej bolą, kontynuuje próby. Wreszcie pęka. http://www.youtube.com/watch?v=vJ_AbJXo2OU
Pięć dni restu i jadę na zachód do miasteczka Teteven. W okolicy obijam i przechodzę trzy nowe highliny „Istoria s kozela” – 20 m, „Karpi Kożuch” – 22 m i „Incognito” – 44 m. Wszystkie trzy w pięknej scenerii i na sporej wysokości. Dodatkowo „Karpi Kożuch” przechodzę z ankle leash (lonży przywiązanej do nogi). Jest to moje pierwsze przejście highlina w tego typu asekuracji. http://www.youtube.com/watch?v=uzun-QjI1V4
Przed samym powrotem do kraju zahaczam jeszcze o Karlukovo, gdzie postanawiam zmierzyć się z moim najdłuższym i ostatnim nie mającym jeszcze przejścia 57 m projektem „Egzystencjalne zombie”. Po ostrej walce puszcza. Co za ulga….
„ Zombie” jest dla mnie uwieńczeniem dwóch lat treningów i pewnym rodzaju spełnienia marzeń. Jego przejście zamyka pewien etap w moim slaczeniu. Dłuższe linie w przyszłości będą wymagały zmiany sprzętu na mocniejszy i jeszcze więcej systematycznych treningów.
Na dzień dzisiejszy plan wykonany z nadwyżką 🙂