SPRAWOZDANIE – żart primaaprilisowy

Nie potrzeba nam demaskującej powieści.

Sami poradzimy sobie z naszymi problemami!

Wychodząc naprzeciw potrzebom środowiska, które już od dłuższego czasu pozbawione jest afer, tak niezbędnych dla jego zdrowego funkcjonowania, sami wzięliśmy się za rozwiązanie najtrudniejszej z nich.

O co chodzi?

Jak się okazuje przejście damsko-męskie (jak wiemy wspinaczki w zespołach mieszanych członków UKA należy wziąć pod lupę a priori!) przejście Supercanalety Agi i Marcina wcale nie jest takie pewne!

Czy ktoś widział ich w ścianie?

Czy pokazali choćby jedno zdjęcie z akcji?

Czy zdjęcie szczytowe na pewno zostało zrobione na wierzchołku Fitz Roya? Spójrzcie tylko:

Fake

Po szybkiej analizie zgłaszanych wątpliwości (przez dzielnych członków naszej społeczności) powołana została Komisja składająca się ze znanych ogólnopolskich autorytetów Rysia, Asia i Czesia, oraz Wacka, Placka i Pankracka.

Szanowna Komisja pomna opóźnień, które tak negatywnie wpłynęły na możliwość dochodzenia do prawdy przed laty, już w ciągu trzech dni spotkała się z Marcinem Wernikiem w celu skonfrontowania go ze znaną wszystkim prawdą.

Już przy pierwszym pytaniu potwierdziło się, że coś jest NA PEWNO nie tak. Otóż Wernik nie był w stanie odpowiedzieć precyzyjnie na pytanie ile taśm mieli oni podczas wspinaczki. Wił się, kręcił bąkając coś o tym, że „sześć, może siedem”. Licytowanie tak wysokich trudności wzbudziło śmiech wśród członków Komisji.

Dalej było tylko gorzej. Poproszony grzecznie przez Komisję o pokazanie na zdjęciu stanowisk na drodze, tłumaczył się mętnie, że nie jest w stanie, bo zdjęcie przedstawia szczyt od wschodu, a Supercanaleta umiejscowiona jest po drugiej stronie. Tego członkom Komisji, było już za wiele. Kolejne pytania padały z prędkością karabinu maszynowego, a Marcin nie nadążał z odpowiedziami, tarmosił Bogu ducha winną brodę, to czerwieniąc się, to blednąc.

Wreszcie padło pytanie decydujące: Marcinie, w jakiej byłeś formie?

Ten pobladł i powiedział, że bywało lepiej, dodał coś o kiepskich warunkach i tym, że teraz skoncentrował się na skiturach. Uśmiechy zagościły na twarzach autorytetów.

Podziękowano Marcinowi za spotkanie.

Dalsza praca Komisji przebiegała już bez niemiłych niespodzianek. Odkryto, że na korzyść zespołu świadczy wyłącznie jedno. Otóż faktycznie – Agnieszka nie wspinała się w trampkach, tylko w butach za kostkę.

Jednomyślnie zaś uznano historię trudnego zejścia ze szczytu za nieprawdopodobną, gdyż, co pokazuje poniższe zdjęcie, ze szczytu można zejść łatwą ścieżką.

Fake1

Wreszcie, niezależnej i obiektywnej Komisji nie umknęło coś, co nas w Klubie powaliło i pozostawiło bezradnych. Na wniosek Komisji, anonimowy ekspert od topografii przedstawił dowód rozstrzygający, okraszony tą oto naukową opinią:

„głowy nie dam, ale moim zdaniem to nie te same miejsca.”

Zresztą zobaczcie sami. Gdzie tak naprawdę byli Marcin i Aga?

Fake2Komisja postanowiła przekazać sprawę do paneuropejskiej Nadkomisji składającej się z Czesia, Rysia i Asia. Ta zdecydowała już o wysłaniu wyprawy weryfikacyjnej (składającej się z Pankracka, Placka i Wacka) na Halę Gąsienicową, by poszukać śladów obecności Wernika. Poniżej poszlaka:

Fake3

Obiecujemy, że sprawa zostanie wyjaśniona. A wiadoma wszystkim prawda udowodniona!

A całość to oczywiście żart Prima Aprilisowy.