Robert Sieklucki (1972-2010)

Dziś rano dotarła do nas bardzo smutna wiadomość, iż Robert Sieklucki, wieloletni aktywny członek UKA zmarł 12 listopada w Nowym Jorku.

Robert był jedną z najbardziej barwnych postaci nie tylko w UKA, ale także całego środowiska wspinaczkowego drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Z pewnością był wtedy jednym z najlepszych polskich hakmenów, o dorobku dróg hakowych zdecydowanie wykraczającym ponad średnią nie tylko krajową. Był dwukrotnym laureatem Nagrody UKA im. Łukasza Wajsa

W Tatrach miał za sobą wszystkie najtrudniejsze hakówki tamtego czasu, był też autorem niepowtórzonego dotąd przez inną osobę (jedyne powtórzenie należy również do niego) tzw. Wariantu Siekluckiego na Turni Zwornikowej Cubryny (A4/4+ ??). Miał za sobą cztery wielkie drogi na El Capitanie w tym jedną pokonaną samotnie (’Zenyatta Mondatta’), a jedną A5 (’Jolly Roger’) zrobioną w zespole z Jackiem Czyżem.

Jednak niezależnie od dokonań wspinaczkowych, Robert był znany w środowisku z wielu barwnych historii, które z czasem ewoluowały w opowieści i samoistnie funkcjonowały, powtarzane przez dziesiątki także obcych mu osób. Słynne były zarówno jego przygody, z których nie wiadomo jakim cudem wychodził cało (lub prawie cało, jak 50 metrowy wolny lot do podstawy ściany), jak i rozliczne anegdoty środowiskowe z „Menelem” (bo tak sam o sobie mówił) w roli głównej.

Kiedy sobie o nim myślę, to jestem przekonany, że połowa tak zwanych anegdot środowiskowych jakie znam, w jakiś sposób zahacza lub też jest bezpośrednio związana z Robertem. Robert był osobą na tyle barwną, że znam osoby, które przez wiele lat były przekonane, iż Menel nie istnieje, że jest to postać mityczna, ktoś taki jak 'Czarna Pani’ z Dolinki Pustej czy 'Ptica’ utrudniająca taternikom wspinaczki…

Wielu z nas (w tym członków Zarządu) pamięta go z wspólnych wyjazdów, imprez i wspinaczek. W zasobach strony klubowej znajdziecie kilka jego tekstów i relacji. W historii UKA znajdziecie jego najlepsze dokonania wspinaczkowe.

Mniej więcej osiem lat temu, Robert rzucił wspinanie. Po pewnym okresie zawirowań życiowych wydawało się, że odzyskał spokój i miejsce w życiu. Niestety, Robert żył i umarł jak rockendrolowiec. To nie ocena, to opis.

Miał 38 lat. Pozostawił dwójkę dzieci.

Wszystkim Bliskim, Rodzinie i Przyjaciołom Roberta Zarząd UKA składa serdeczne wyrazy współczucia.

10 komentarzy do “Robert Sieklucki (1972-2010)”

  1. Znalazłem taki wiersz Roberta (to ze wspomnień o Wajsie), niech będzie ku dobrej pamięci także i o Robercie:

    ***
    Nie mogę znaleźć miłości wśród ludzi, więc szukam jej w górach.
    Pośród skał, twardych jak pięści i łokcie przechodniów.
    Wśród szczytów, lodem skutych jak uczucia, którymi obdarzają się sąsiedzi.
    W zimną noc w ścianie odnajduję ciepło. Braterstwo i miłość,
    Lecz znika szybko wraz z wyrwanym hakiem, nierozważnym krokiem.
    Krzyk, niemoc, strach.
    Braterstwo i miłość są gdzieś tam.
    Spoczęły na piargach, w paskudnie poskręcanym ciele.
    Znowu zostałem sam.

    Robert Sieklucki 1998 r.

    ***

  2. wielka prośba… nie wpisujmy tych debilnych pseudoświeczek… jeżeli ktoś chce coś napisać o Robercie to niech napisze….

    M.

  3. Stawianie pseudo świeczek świadczy jedynie o oddaniu szacunku danej osobie – nic więcej.
    Na pewno nie zaburzy to porządku na naszym forum.

  4. Witam Wszystkich,

    Ja również składam hołd jak i zapalam świeczkę śp. Robertowi Siekluckiemu,
    Składam wyrazy współczucia Rodzinie, Bliskim i Tym dalszym.

    Szanowni Państwo,

    Czytając różne informacje na temat śmierci Roberta, które obiegły Wszystkich jak i tych dalszych znajomych, przyjaciół nawet z przed lat takich jak Ja, zdziwił mnie jeden komentarz Pana M., dlatego postanowiłem napisać:

    Szanowny Panie M.,administrator,

    Pisząc i publikując takie zdanie: „nie wpisujmy tych debilnych pseudoświeczek” należy się bardzo zastanowić nad użyciem tak mocnych słów. Tam skąd Pan pochodzi być może użycie takich słów w tym czasie jest na miejscu. Tutaj w Warszawie, nie życzę sobie, aby w taki sposób Pan obrażał nie tylko swoich kolegów z UKA, ale też innych tych dalszych przyjaciół Roberta, on też był rodowitym Warszawiakiem jak Ja i wiedział co to jest „ ferajna z Bugaja” .
    Gdyby nie było Pana wypowiedzi, pewnie nigdy bym się nie zarejestrował na Forum UKA, ale proszę się zastanowić, że UKA jest klubem alpinistycznym przy UW a więc reprezentuje Pan środowisko uniwersyteckie tak jak Ja . Jeżeli ma Pan problem zapraszam do Instytutu FiS UW, tam znajdzie Pan przepiękne wykłady na temat:, czym jest moralność, etyka, współzależność społeczna itd.
    Byłem również pierwszym partnerem śp. Roberta, stawialiśmy pierwsze kroki we wspinaczce, dlatego proszę Pana o spokój, wyciszenie się i oddanie hołdu śp. Robertowi Siekluckiemu.

    Bardzo Pana proszę o nie komentowanie tego, co napisałem.

    Dziękuję w imieniu swoim jak i całej „ferajny” – tych kolegów Roberta z przed wielu lat jak i mojego brata.

    Piotr Federak

  5. Przepraszam, jeżeli ktoś się poczuł urażony moim postem. Nie było to moim celem – uważam, że po prostu są lepsze sposoby na wyrażenie szacunku czy poczucia straty. Mnie też uderzyła Jego śmierć i też jest mi przykro z tego powodu.

    M.

Możliwość komentowania została wyłączona.